Gorące klimaty w środku zimy – mistrzostwa chippendales we Wrocławiu
Seksowny policjant, umorusany komandos, przystojny strażak i perfekcyjna śmierć wystąpili w hali Orbita we Wrocławiu. Jeżeli wcześniej mieli jakieś tajemnice to rozwiali je wszystkie.
Z perwersyjną płynnością i wibracją powietrza udostępnili swoje wdzięki wszystkim zebranym w hali kobietom. A mieli co pokazywać. Piękne rzeźbione brzuchy, węzły mięśni i szelmowskie uśmiechy.
Fotograf Wrocław nawiedził imprezę w towarzystwie pięknej kobiety i muszę przyznać, że było to dziwne uczucie siedzieć na widowni, pośrodku tłumu żądnych gołych facetów kobiet. Aczkolwiek miłe :). W pewnym momencie na widowni pojawili się muskularni panowie rozdając paniom jakieś kartki. Z zaciekawieniem się im przyglądałem i zastanawiałem się czy warto wyjąć sprzęt (ten fotograficzny ;)), ale ku mojemu zaskoczeniu, panowie ominęli mnie szerokim łukiem.
Wtedy to poczułem się dziwnie ;). Ciekawe skąd taki strach przed jakimkolwiek homo-skojarzeniom :). Czyżby mieli co ukrywać? Ale dość spekulacjom. Nie poszedłem tam żeby się zastanawiać nad orientacją seksualną zawodników ale żeby się dobrze bawić. I to własnie robiłem, czyli nabijałem się z kumpeli, która była zaszokowana starannie przygotowaną choreografią stipteas’erów, którzy bezwstydnie, aczkolwiek z pełną egzaltacją i namaszczeniem, tak samo zrzucali swoje ubranie jak i kobiet wyciąganych z tłumu pod sceną.
Cała impreza miała z 45 min. spóźnienia więc atmosfera była naprawdę ciężka od oczekiwania i napięcia. Nawet Fotograf Wrocław, który raczej jest mało wrażliwy na takie emocje, uginał się pod tym ciężarem, jak w jakiejś smole. Czuć było jak seks unosi się w powietrzu – skumulowany i napięty. Drażniący ciało i umysł.
Panie nie powstrzymywały się od swoich emocji i co chwilę było słychać okrzyki „Pokaż dupę!”, „Dawaj ten ręcznik!” (do pana, którego było to jedyne odzienie), „Chcemy cię!”, „Ściągaj łachy”, „Dawaj pałę!” – do pana przebranego za gliniarza z gumową pałką w ręce.
Lecz były i panie, które w skupieniu i w całkowitej ciszy chłonęły widoki ze sceny i tylko święcące jak reflektory oczy zdradzały jakie emocje szalały w ich głowach. A to świecenie było tak intensywne, że gdyby pogasić wszystkie światła w budynku, to byłoby jasno jak w dzień. Cała akcja, z energią umierającego słońca, rozgrywała się w myślach. A umierające słońce jest naprawdę gorące :).
Walka była nierówna ale na wysokim poziomie. Od razu było wiadomo kto jest liderem i ani przez chwilę pozycja „Supermena” nie była zagrożona. Uwagę od razu przykuła bardzo proporcjonalna rzeźba ciała i precyzyjna, płynnie wykonana choreografia. No i ten uśmiech – niewinnego chłopca ;). Trochę żałuję, że żadna pani na widowni, mimo bardzo napiętej atmosfery, nie podarła na sobie t-shirta, ale myślę, że to dlatego, że byłem na niewłaściwej imprezie :).