Wiewiórka – mały, przebiegły rudzielec
Jesień to taka mała śmierć. Bardzo piękna i kolorowa. Zachwycająca w swojej prostocie i przemijalności. W przelotnych chwilach ludzie to dostrzegają, ale zaraz powracają do swoich codziennych obowiązków. A jeszcze 10 lat temu jak wszelkie pomniejsze zwierzątka, gromadzili zapasy na zimę. Przypomina mi się film animowany „Skok przez płot”, gdzie od zgromadzenia zapasów zależało życie małego, zwierzęcego społeczeństwa zamieszkującego pusty pień drzewa.
Teraz aby zobaczyć dzikie zwierzę (nie myślę o ptakach) to trzeba jechać do lasu i warować cały ranek w ukryciu. Nie biorę pod uwagę zniewieściałych zwierząt w ZOO ;). Ale, ale… czy aby na pewno? Na szczęście nie jest tak tragicznie (choć dobrze też nie jest) i można natknąć się na jakiegoś przedstawiciela fauny żyjącego całkowicie na wolności koło swojego osiedla.
Mam na myśli małego, zwinnego i z wielką kitą rudzielca, zamieszkującego nasze parki. Właśnie tak – wiewiór pospolity. Tak się trochę zastanawiam czy dzięki naszemu „ulepszaniu świata” zostaną z nami na placu boju, tylko owady i gryzonie? Szczury w kanalizacji i wiewióry na powierzchni? Ale to nie za mojego, ani twojego życia.
Wiewiórka to niezła atrakcja dla mieszkańców miasta. Z daleka wygląda niesamowicie. Rudy kłębek sierści błyskawicznie biegający po trawie między drzewami i wspinający się po nich z wprawą akrobaty. To fantastyczne uczucie skusić małego szkodnika, wyciągniętym na dłoni orzechem. Mimo nieufności i rezerwy, podejdzie i zabierze posiłek. Jest taki strachliwy, że nawet szybszy oddech wprawia go w przerażenie i błyskawiczną ucieczkę na drzewo. A jak nie jest głodny, to czmychnie i schowa orzecha w liściach koło drzewa. I takich schowków ma kilkanaście. Jak jest w stanie je wszystkie zapamiętać i później do nich trafić? Tego nawet Fotograf Wrocław nie wie :).
Ale ostrożność jest podyktowana przykrym doświadczeniem bo na wiewiórki czyhają bardzo konkretni wrogowie – psy. Psy mają jakąś szczególną radochę w pogoni za takimi małym, rudym i ruchliwym „kotem”. Bez zastanowienia się, z ogromnym ujadaniem rzucają się w bezmyślny pościg, który kończy się pod drzewem i wzajemną, kilkuminutową obserwacją. Pies czeka licząc na co? Że wiewióra spadnie czy co? Bo sama z własnej woli nie zejdzie :). Fotograf Wrocław też czeka i też ma ochotę pogonić… psa dla odmiany :), bo mu zwierzynę płoszy.
A dzieciaki to gonią wszystko. I psy, i koty, i wiewiórki, i mnie tez by chciały, ale mam wielki aparat i wyglądam groźnie ;) i warczę. No bo płoszą mi zwierzynę :).
Ale i tak parę fotek strzeliłem: