Wrocław fotograf – zimna fotografia
Dziś zaskoczyła mnie pogoda – „mróz” ;), +10 stopni C i co jakiś czas zerkające słoneczko. Ja, czyli „Fotograf Wrocław” postanowiłem wybrać się na spacer. Jak to w zwyczaju małego chłopca (czyt. dziecka) musiałem zatrzymać się przy każdym wystającym patyku, zgnieciony niedopałku czy wyschniętym liściu. Wszędzie coś ciekawego, coś wartego uwagi i zapamiętania. To zdumiewające jak wiele interesujących przedmiotów poniewiera się na ziemi lub zwisa z różnego rodzaju elementów, które z kolei też są jakoś połączone z tą ziemią :). I spacer odbywał się w tempie iście sportowo-szachowym. Od patyka do patyka, od gałęzi do gałęzi, od krzaka do krzaka, od laski do rozebranej laski… o przepraszam, to nie ta historia ;). W środku zimy trochę brakuje kolorów ale nie ma co narzekać. Stonowane „barwy ziemi” też mają w sobie magię. Budzą w nas jakąś nostalgię, melancholijne rozmarzenie za dawno utraconą więzią z „matką naturą”. Za rytmem określanym przez noc i dzień. Zwłaszcza narażony na to jest „Fotograf Wrocław” z niemodną dzisiaj duszą romantyka.
Zamiast pszczółek i kwiatków „Fotograf Wrocław” ustrzelił dzisiaj suche badyle i wyblakłe choinki, a półtora godzinny spacer przełożył się na pokonanie wielce hardcore’owego, 30 metrowego odcinka, pełnego fascynujących odkryć. Nie są to może odkrycia na miarę Pulitzer’a, ale jak to „Fotograf Wrocław” określa „Każde zdjęcie jest unikalne i nie ma drugiego takiego na całym świecie” :). Oczywiście nie dotyczy to rzeczywistości alternatywnych :).
Mimo niesprzyjających warunków atmosferycznych: huraganowego wiatru, słońca prosto w obiektyw oraz szybko umierającego dnia „Fotograf Wrocław” nie poddał się i dzielnie wytrwał na tym długo-krótkim spacerze. Efekty tego niezłomnego uporu i determinacji można obejrzeć poniżej:
Pozdrawiam
Fotograf Wrocław